Dzisiaj obiad dla trzech wykończonych po treningu na basenie osób. Do dzieła!
Zapiekane naleśniki ze szpinakiem i pieczarkami
Czas pieczenia: 5-8 min
- naleśniki
- 250 g mąki
- 2 jajka
- mleko
- szczypta proszku do pieczenia
- sól
- farsz
- 500 g mrożonego szpinaku
- 400 g pieczarek
- 3 ząbki czosnku
- 1 cebula
- 150 g żółtego sera
- przyprawy: pieprz, sól, słodka papryka
dip czosnkowy
- 1 pęczek koperku
- 6 ząbków czosnku
- 1 łyżka stołowa majonezu
- 370 g jogurtu naturalnego
- przyprawy: pieprz, sól, słodka papryka
Wszystko jest? Zaczynamy! Na rozgrzewkę pójdą naleśniki. Nie ma w nich większej filozofii, wszystkie składniki dokładnie mieszamy za pomocą trzepaczki, kończymy w momencie w którym jesteśmy pewni, że w polu widzenia nie ma żadnych grudek. Ilość mleka nie jest określona, każdy na pewno widział kiedyś jak mama robi naleśniki, konsystencja powinna być zbliżona do budyniu przed zagotowaniem (eh, to jedyne porównanie jakie przyszło mi do głowy). Na oko będzie to 400 ml. Gdy łapka boli nas już wystarczająco po mieszaniu i myślimy tylko o jutrzejszych zakwasach na nadgarstkach - smażymy! Kropla oleju na rozgrzanej patelni i 1-1,5 chochelki ciasta. O smażeniu nie będę się wypowiadać, zrobi to za mnie mój mentor: Piotrek z Kocham Gotować: Jak podrzucać naleśnikami? (pomocna okazuje się siła grawitacji)
W międzyczasie lub po wojnie z naleśnikami zaczynamy zabawę z farszem. Posiekaną cebulkę należy zeszklić na kropli oleju, dodajemy do niej pokrojone w kosteczkę pieczarki i czekamy, czekamy, czekamy... Cała woda musi wyparować. W domu unosi się piękny zapach, a my dodajemy na patelnię wstępnie rozmrożony szpinak. Zwiększamy odrobinę ogień, sprawdzamy fejsa, idziemy zapalić, podlewamy kwiatki. Gdy większość wody wyparowała dodajemy smaku: czosnek i przyprawy. Pozostawiamy szpinak na chwilę i w tym czasie zaczynamy robić dip.
Koperek siekamy, czosnek wyciskamy przez praskę, dodajemy wszystko do jogurtu, zasypujemy przyprawami i mieszamy. Ostrzeżenie - dip jest bardzo ostry i bardzo czosnkowy! :) Chowamy go do lodówki, niech się przeżre!
Kiedy szpinak woła nas z patelni, a w brzuchu burczy coraz bardziej rozpoczynamy proces końcowy: nakładanie. "Rozsmarowujemy" farsz na naleśnikach, zwijamy w rulony i układamy w naczyniu żaroodpornym. W moim przypadku wyszło 6 sztuk. Zasypujemy wszystko żółtym serem i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 150 st. C. Nie zaczynamy sprzątać - nie mamy tyle czasu! Spokojnie wyjadamy resztki z patelni i sprawdzamy czy ser się rozpuścił. Jeśli tak - wyciągamy talerze!
Smacznego! :)